Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-01-19

Koniec z odpowiedzialnością gmin za długi spadkowe? Wiele na to wskazuje

Jeśli nie ma spadkobierców lub odrzucają oni zadłużony spadek, to gminy muszą go przyjąć i spłacić wierzycieli. To problem, zwłaszcza gdy środków w budżecie jest coraz mniej. Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło jednak to zmienić, nowelizując kodeks cywilny

Samorządy od lat narzekają, że prawo spadkowe jest dla nich niesprawiedliwe, bo w sytuacji gdy ustawowo dziedziczą po mieszkańcu gminy [ramka], muszą zabezpieczyć i chronić odziedziczone dobra, a także zaspokoić roszczenia wierzycieli. Zgodnie z art. 1023 kodeksu cywilnego jednostki samorządu terytorialnego nie mogą jednak odrzucić spadku ani też złożyć oświadczenia o formie jego przyjęcia - następuje to z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. Oznacza to, że za ewentualne długi spadkowe odpowiadają tylko do wysokości masy czynnej spadku. Problem rodzi natomiast art. 1030 kodeksu cywilnego (dalej: k.c.), który stanowi, że po przyjęciu spadku - a to następuje z mocy prawa - JST odpowiadają za długi spadkowe z całego swojego majątku. Taka konstrukcja przepisów powoduje, że wierzyciele często zaspokajają swoje roszczenia z majątku gminy, co jest łatwiejsze niż egzekucja z mienia spadkowego. Przykładowo, jeśli gmina odziedziczy domek warty 50 tys. zł i długi równe 100 tys. zł, to jest zobowiązana zapłacić tylko do wysokości 50 tys. zł. Przy czym wierzyciele mogą dochodzić tego z innych składników jej majątku, np. z konta bankowego, i nie muszą wnioskować o egzekucję komorniczą przez sprzedaż domku. Ponieważ przeważająca większość spadków przejmowanych przez gminy jest mało warta i zadłużona, samorządy zamiast coś zyskać, tracą. Niejednokrotnie też teoretyczna wartość odziedziczonego majątku wpisana do inwentarza jest mniejsza od realnej jego wartości. Trzymając się powyższego przykładu - jeśli komornik ściągnął z konta gminy 50 tys. (plus koszty egzekucji), a gminie udało się potem sprzedać domek za 20 tys. zł z uwagi na nieatrakcyjną lokalizację, to jest stratna na 30 tys. zł. - Gdyby jeszcze było tak, że na dziesięć przypadków w połowie przejmujemy jakiś majątek bez obciążeń i mamy z tego tytułu jakieś korzyści, a w połowie majątek zadłużony, to jeszcze by się to jakoś równoważyło. Jednak tak nie jest - mówi Marek Wójcik, pełnomocnik do spraw legislacyjnych zarządu Związku Miast Polskich. Według jego szacunków problemy rodzi trzy czwarte majątków spadkowych samorządów. Tak było np. ze spadkiem przejętym w 2019 r. przez niewielką gminę Żerków (ok. 10 tys. mieszkańców) w powiecie jarocińskim (województwo wielkopolskie). Po odrzuceniu spadku przez wszystkich żyjących członków rodziny gminie przypadł pałac wraz z dwoma hektarami ziemi i magazynami. Majątek wart był ok. 1,5 mln zł, ale spadek zawierał także długi w wysokości 1,7 mln zł (co wyjaśnia, dlaczego spadkobiercy go nie przyjęli). Ponadto, według ówczesnych szacunków, za sprzedaż pałacu realnie można uzyskać ok. 1 mln zł - resztę gmina musi dołożyć z własnych środków. Dla poznania skali warto wskazać, że budżet Żarkowa wynosił w tamtym czasie 50 mln zł.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00